Kawalerka Cas'a

Czyli ogólnie od wejścia maleńki korytarzyk, a w nim szafa na obuwie i wieszak, a od niego drzwi do niewielkiej łazienki z prysznicem, toaletą i umywalką. A przez drugie drzwi się wchodzi do dużego pokoju, który jest salonem i sypialnią jednocześnie. Beżowe ściany, rozkładana granatowa kanapa, telewizor, stół z dwoma krzesłami, na nim laptop, drzwi balkonowe, na bardzo mały balkonik i wejście zasłaniane takimi składanymi drzwiami, a kuchnia mała, skromna, podstawowe wyposażenie.

Otworzył drzwi, zapalił światło i wpuścił do środka swojego gościa.
-Rozgość się jeśli chcesz.-powiedział odwieszając klucze na haczyk.
Osobiście nie widział sensu w przesadnych uprzejmościach. Obaj wiedzieli po co tu przyszli, ale... był dobrym gospodarzem, choć w obecnych czasach było to niedoceniane.
Wszedł do salonu zdejmując po drodze buty.
-Mam się bawić w konwenanse i pytać czy chcesz coś do picia?-spytał zerkając na swojego gościa przez ramię.
Według niego to grzeczniej było rozłożyć kanapę. Zawsze wygodniej na większym metrażu niż taka połówka łóżka.
Co jak co, ale miał ochotę kontynuować to co mieli zaplanowane. Te ich flirty... fajnie jakby miały owocny koniec.

Rozejrzał się to fakt, ale tylko pod najbliższym otoczeniu, bo w chwili obecnej wystrój wnętrz mało go interesował. No chyba, że "wystrój" Casa. Ale to akurat coś zupełnie innego. Zdjął więc tylko skórzaną kurtkę, co by mu nie krępowała za bardzo ruchów, pozostając w czarnych spodniach i również czarnej koszuli. Miał kilka par jednych i drugich bo tak... i chodzić lubił i taki mieli swego rodzaju uniform w pracy. Kobiety tylko zamiast spodni nosiły czarne spódniczki i do tego zakolanówki.
- Nie. - odparł krótko na pytanie, podchodząc bliżej chłopaka.
Przesunął dłonią po jego karku i korzystając z tego, że ten akurat odwracał się w jego stronę przez ramię pocałował go. A może raczej... zaczepił. Ot, pociągnął lekko zębami za dolną wargę, by zaraz na nowo puścić.
- Gdzie sypialnia? - Wymruczał. Krótko i na temat, czyli cały Aldrael.
Nie zamierzał się bawić w jakieś "a może się napijmy". Cas pił w barze... a jemu to wcale do szczęścia w tej chwili potrzebne nie było, bo chciał czegoś innego, a że miał to bardzo blisko to po co miałby zawracać sobie czymś innym głowę? Lepiej od razu przejść do rzeczy naprawdę przyjemnych.

Dał się zaczepić, a potem zaśmiał się lekko.
Podszedł do kanapy i rozłożył ją, przewrócił obicie na drugą stronę i tak oto było łóżko z prześcieradłem. Z boku leżała pościel, którą sprawnie rozłożył.
Wyprostował się i spojrzał na swojego gościa.
-Właśnie tutaj.-powiedział.
Podszedł do niego i jedną ręką chwycił go za kark przyciągając do siebie i wpijając się w jego usta, drugą objął go i niby to niechcący podwinął minimalnie koszulę smyrając skrawek jego skóry na plecach dłonią w rękawiczce.
Co zabawne... w takich sytuacjach metal na jego dłoni, albo... zamiast jego dłoni, był bardzo przydatny po zdjęciu skóry. Był chłodny, pomagał przy niejednej pieszczocie.
Pogłębił pocałunek rozchylając usta Al'a językiem.

Ohoh, jakże odważnie. No proszę, proszę. Nie spodziewał się, że jego nowy "kolega" jest tak pewny siebie. Tym lepiej, przynajmniej nie ma szans by narzekać na nudę, bo ciągle go zaskakiwał. Bardzo pozytywnie zresztą.
Odwzajemnił pocałunek, jedną z rąk kładąc mu na szyi, w taki sposób, że kciuk miał wciąż na policzku Caspera, drugą ułożył na jego boku, by po chwili przesunąć na plecy. Przymknął oczy, jednocześnie pozwalając na pogłębienie pocałunku. Nie miał powodu ku temu by oponować w żaden sposób, wszak wiedział po co tu przychodzi.
Powolutku szedł w stronę rozłożonej już kanapy, tym samym zmuszając Casa do tego by się systematycznie cofał w odpowiednim kierunku.

/ponieważ Al i ja to ustaliliśmy to przerzucam fabułę/

Po "zabawach" Al się przekimał u niego, potem się odświeżył i pożegnali się wcześniej wymieniając się numerami żeby w razie czego... wiadomo, móc się znów umówić.
Cas się przekimał, a rano wstał do pracy.

zt